O nas

„Natura zawsze jest zdolna dać dużo tym, którzy pragną ją zrozumieć.” -

Zofia Gerlach

GOSPODARZE SIEDLISKA

Gospodarzami Siedliska Grochowo, położonym u styku dwóch krain geograficznych Borów Tucholskich i Krajny jesteśmy my: Ola, Wojtek i Lena. Jako już następne pokolenie kontynuujemy dzieło naszych teściów, rodziców i dziadków Barbary i Zbigniewa Galińskich, którym poniekąd towarzyszyliśmy podczas współtworzenia tej sielskiej ostoi. Od początku przyświecała nam idea tworzenia miejsca, w którym Goście podczas swojego wypoczynku będą mieli możliwość bliskiego obcowania z naturą w urokliwej scenerii jeziora grochowskiego, strugi, okolicznych pól, łąk, drzew, krzewów oraz kwiatów. Jednocześnie ważny był przy tym dobry dostęp do atrakcji turystycznych Borów Tucholskich, w tym do szlaków turystycznych regionu.

Zapraszamy do nas tych, którzy podobnie, jak my dzielą zamiłowanie do spokoju i sielskiego życia. W okresie letnim jesteśmy ukierunkowaniu na pobyt rodzin z dziećmi, sami jesteśmy rodzicami i rozumiemy ich potrzeby. Jednak nasze bramy i drzwi stoją otworem dla wszystkich, którzy tego potrzebują. Z doświadczenia wiemy, że świetnie sprawdzają się u nas wyjazdy integracyjne, w których Goście otrzymują całe siedlisko na wyłączność. Zależy nam na tym, by nasi Goście czuli się tutaj swobodnie i cieszyli przestrzenią dla siebie. Pozostajemy otwarci na Ich potrzeby i sugestie, mieszkamy na terenie siedliska obok jego części wypoczynkowej. Dla bezpieczeństwa, teren naszej posesji jest monitorowany.

Dysponujemy czterema niezależnymi od siebie domkami/mieszkaniami nad jeziorem w urokliwej scenerii. Położenie gospodarstwa na uboczu, z dala od skupisk ludzkich jest jego dużym atutem. Siedlisko Grochowo to cisza i piękno krajobrazu, a zarazem doskonały sposób na aktywny i bierny wypoczynek w bliskim kontakcie z naturą.

Słyszeliśmy nie raz „dostawcie domków, przecież macie dużo miejsca, będzie kasa”. Nie jest to nasz klimat. Stawiamy na zrównoważony rozwój oraz symbiozę z otaczającą nas przyrodą i w tym kierunku podążamy. Pragniemy, aby każdy z Gości znalazł miejsce dla siebie i mógł cieszyć się swoim zasłużonym urlopem. Nigdy nie chcieliśmy stworzyć tu ośrodka wypoczynkowego, w którym masy turystów pojawiałyby się i znikały niczym morska fala.

Oczywiście, jak każdy człowiek, my również mamy potrzebę rozwijania się, ale staramy się robić to w sposób przemyślany i zgodny z rytmem natury i nieszkodliwym dla niej. W 2022r. założyliśmy własną małą pasiekę, wypożyczamy kajaki i organizujemy spływy kajakowe na Brdzie oraz innych rzekach. W planach jest otwarcie na uboczu naszego siedliska, pracowni psychologicznej, aby wykorzystać bogate doświadczenie zawodowe w tym zakresie. Miałaby ona wystartować w lipcu 2023r. Prowadzimy też działalność społeczną w obszarze turystyki kajakowej weryfikując i przyznając Turystyczne Odznaki Kajakowe PTTK i PZK.

Jednak głównym filarem działalności naszego siedliska, któremu poświęcamy najwięcej uwagi, jest baza noclegowa i pobyty wypoczynkowe naszych Gości. Do nieodpłatnej dyspozycji jest bogata infrastruktura wypoczynkowa oraz sprzęt rekreacyjny. Teren siedliska stale rozwijamy i dostosowujemy do potrzeb Gości kierując się ich spostrzeżeniami i sugestiami aby uatrakcyjnić im wypoczynek w Borach Tucholskich.

Zapraszamy!

Gospodarze Siedliska Grochowo

HISTORIA SIEDLISKA

Przedmowa

Chcemy, a zarazem czujemy, że jesteśmy winni naszym Gościom opowiedzenie pewnej historii o tym jak powstało siedlisko i jaką drogę przeszło do przybrania obecnego kształtu. Jak to w życiu bywa,niekiedy między realizacją kolejnych spływów, koszeniem trawy czy przeglądem uli, nie jesteśmy w stanie w pełni podzielić się tą opowieścią. Dlatego chcemy zrobić to w tym miejscu. Jednocześnie dziękujemy, że zechcieliście towarzyszyć i towarzyszycie nam w tej pięknej podróży. Jesteśmy wzruszeni, że od tylu lat wracacie do nas i chcecie spędzać w naszym miejscu na Ziemi swój najcenniejszy czas urlopów. Niejednokrotnie nie możemy oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy jak rodzina. Tekst podzieliliśmy tak, żeby można było zapoznać się z poszczególnymi interesującymi Was wątkami lub w całości (w miarę zachowaną chronologią). Zapraszamy do lektury 🙂

Do roku 1998 „Siedlisko z dawnych lat”

Osada Grochowo i region leżały na terenie zaboru pruskiego, a sama wieś zamieszkiwana była przez ludność polsko-niemiecką.  Gospodarstwo to dawna rybakówka nad jeziorem grochowskim stanowiąca majątek niemiecki,  a ślady pruskie widoczne są w zabudowaniach gospodarstwa.  Znajduje się tu dom z początków XX wieku, który według podań ludowych datowany jest na rok 1914. Był to początkowo majątek niemiecki, a po II Wojnie Światowej do 1991r. Zamieszkiwała tu polska rodzina Hoffmanów. Od 1991r. gospodarstwo znajdowało się posiadaniu jednego z okolicznych gospodarzy, jednak samo siedlisko było niezamieszkałe i podupadało. Wykorzystywane były jedynie jego zasoby rolne.  Dom Rybaka to budynek murowany z pełnej cegły, z drewnianym stropem oraz pokryty dachówką karpiówką. Niegdyś zamieszkiwany był parter domu z klepiskiem, pomieszczeniami opalanym piecami kaflowymi i platą kuchenną. W celu zachowania lepszej termiki budynku, od strony północno – zachodniej budowniczowie nie przewidzieli okien. Poddasze domu stanowiło zaplecze magazynowe, gospodarcze, a nawet inwentarskie. Na terenie gospodarstwa znajdowała się również obórka z dobudowaną stodołą, komórka, drewniany wychodek- WC oraz murowana ceglana ziemianka, która pełniła funkcję lodowni. Ze względu na dobre warunki chłodnicze, składowane były tu ryby odławiane przez rybaka na jeziorze grochowskim oraz inne dobra natury. Sam akwen jeszcze wczesną wiosną dostarczał lodu, którego bryły jeszcze przez wiele tygodni potrafiły utrzymywać bardzo niską temperaturę. Do teraz woda, ryby i wędkarstwo to nieodzowny element siedliska.

O założycielach

Zaczęło się dawno dawno temu… No właściwie nie tak dawno bo zimą 1977 roku, kiedy w Rudzkim Moście gm. Tuchola, Basia i Zbyszek poznali się na szlaku. Ona na spływie kajakowym rzeką Brdą, a on na rajdzie rowerowym, no i ten los, który ulokował ich na wspólnym biwaku. Później to wiadomo, potoczyło się dalej: praca, ślub, studia, mieszkanie, troje dzieci (Kuba, Wojtek- obecny gospodarz i Malwina), dom. Jednak chyba kluczowa w tym wszystkim była pasja turystyczna, z którą toczyło się ich życie rodzinne i zawodowe. Instruktorzy i przodownicy turystyki kajakowej, rowerowej i pieszej oraz aktywni działacze klubowi. Dzięki zaangażowaniu i wiedzy Zbigniew objął kierownictwo bydgoskiego przedsiębiorstwa „Szlaku Brdy”. Początki nie należały do łatwych bo były to lata transformacji gospodarczej, jednak swoją elastycznością i sprawnością w działaniu doprowadził  do rozkwitu ówczesnej kajakowej potęgi „Szlaku Brdy”. Zagospodarował turystycznie szlak rzeki Brdy oraz stworzył koncepcję znakowania szlaków kajakowych w Polsce i zrealizował ją właśnie na Brdzie (program pilotażowy Unii Europejskiej z funduszy przedakcesyjnych) oraz Wdzie i Zbrzycy.


Rok 1998 „Kupmy siedlisko”

Basia kreatywna i zaangażowana, Zbyszek energiczny wizjoner, dorastające dzieci. Wszyscy kochający bliskość natury oraz wychowani „na szlaku”... No i ta myśl... A może by tak stworzyć coś nowego, coś sielskiego, organizować spływy kajakowe, pracować na własny rachunek? Tak właśnie narodziło się marzenie o swoim siedlisku- miejscu do życia, wypoczynku i pracy. Rozpoczęły się poszukiwania, kolejne wydanie Tygodnika Tucholskiego i nagle jest ogłoszenie! Sprzedam gospodarstwo nad jeziorem! No to w drogę do Grochowa! A gdzie to właściwie jest? Nieistotne, ważne że nad wodą i w Borach Tucholskich. Nieważny był też stan gospodarstwa jaki zastali na miejscu. Oni po prostu wiedzieli, że to tu! Urzekła ich jego dzikość i namacalność otaczającej przyrody, docenili jej olbrzymi potencjał. Czas wyraźnie objął swoim ramieniem zabudowania przyszłej agroturystyki i nadwyrężył ich stan, ale nie zrazili się. Oczami wyobraźni widzieli tu przyszłą bazę noclegową i wypadową na spływy kajakowe rzekami Pomorza. Niemal natychmiast doszło do finalizacji zakupu gospodarstwa, który po spełnieniu wymagań urzędniczych miał bardzo sielski charakter. Był czerwiec, stary sad i suto zastawiony stół pod wiekową czereśnią i orzechem. Dojrzewające na drzewach owoce, pola porośnięte zbożami, krowy pasące się na łąkach, zapach świeżo upieczonej drożdżówki, śpiew ptaków, pszczoły uwijające się w koniczynie, odgłosy żab nad jeziorem. Cóż to były za emocje oraz towarzyszący im dreszczyk i podniecenie. Widzieli i wiedzieli ile czeka ich pracy, ale kiedy o tym mówią to wspominają ten okres jako  ciężkie, ale zarazem najpiękniejsze lata swojej działalności.

Zdj. Widok zabudowań od strony bramy wjazdowej.

Zdj. Sad przed dzisiejszym Domkiem Trapera.

Zdj. Murowana ziemianka (dawna lodownia).

Zdj. Stary chlew, dzisiejszy Domek w Sadzie

Zdj. Dom rybaka widziany od strony drogi

Zdj. Chlew od strony jeziora, dzisiejszy Domek w Sadzie

Zdj. Dawna komórka, dzisiejszy Domek Trapera

 

Zdj. WC

Zdj. Stodoła, dzisiejsza stodoła...

Zdj. Pierwsze wakacje, jeszcze bez letników.

Rok 1998 „Przygotowanie siedliska i start z kajakami”

Z założenia rozwój siedliska miał odbywać się dwutorowo. Wszak w planach było stworzenie dobrze prosperującej agroturystyki, ale również wejście z przytupem na rynek usług turystyki kajakowej. Dlatego Przedsiębiorstwo Wielobranżowe Activitas prowadzone przez Basię i silnie wspomagane przez Zbyszka, dokonało zakupu sprzętu w dwóch turach. Było to 30 laminowanych dwudziestoletnich kajaków dwuosobowych, zakupionych od Związku Nauczycielstwa Polskiego i przetransportowanych partiami do Grochowa z Prądocina pod Bydgoszczą. Niektórzy zapewne pamiętają, że były one w kolorze czerwonym i żółtym, posiadały na wyposażeniu stery, a ich stan techniczny był niemal idealny. Rozpoczęła się ekspansja na szlaki kajakowe Pomorza, a zarazem nowy i obszerny rozdział  w tradycji kajakowej rodziny Galińskich.

Zdj. Pierwsze testy zakupionych kajaków odbyły się oczywiście jeziorze grochowskim.

Zdj. Pierwszy typ kajaków dostępnych w ofercie Activitasu, oczywiście cały rok.

Jednak wróćmy do samego siedliska i przygotowanie go pod agroturystykę. Zakres prac do wykonania był tak duży, że najlepszym sposobem było zacząć od początku. Nikt nie jest w stanie zliczyć ile było kursów na trasie Bydgoszcz – Grochowo - Bydgoszcz, ale były to wyprawy pełne optymizmu i determinacji. Pęcherze na rękach, obolałe mięśnie i mokre od potu odzienie przypominały o celu do jakiego podążaliśmy. Z jednej strony trzeba było zapanować nad wybujałą roślinnością, a z drugiej zadbać o wzbogacenie flory o nowe gatunki drzew, krzewów i kwiatów oraz liczne ich egzemplarze. Trzeba było też ogrodzić posesję, ponieważ stary sztachetowy płot przestawał spełniać swoją funkcję. Wspomnienia tamtych cudownych chwil wracają z każdą chwilą gdy spoglądamy przez okna i widzimy dorodny pas drzew okalający naszą działkę z każdej strony.  Smak owoców z własnoręcznie sadzonego sadu powoduje u nas uczucie błogości. Niektóre owoce pochodzą jeszcze z drzew sadzonych po wojnie przez poprzednią właścicielkę.

Zdj. W tle folie pod uprawę, dzisiejszy basen.

No, ale zadbana posesja i pierwsze inwestycje w zieleń to nie wszystko. Potrzebne było jeszcze zaplecze noclegowe i jakakolwiek infrastruktura turystyczna, której przecież nie było. Jako pierwszy za cel został obrany dzisiejszy Dom Rybaka, a właściwie jego parter ponieważ wówczas był to jedyny budynek mieszkalny na działce. Po zakupie siedliska jego dach służył nam schronieniem i był w istocie pierwszym terenowym centrum dowodzenia Activitasu. Niemniej chcieliśmy przygotować go dla Gości, wszak taki był zamysł. Pracy było co niemiara bo wymagał on kapitalnego remontu. Trzeba było wyposażyć go w kuchnię i łazienkę,  przygotować sypialnie dla gości i salon, klepisko zastąpić podłogą, wykonać nowe instalacje w tym instalację kanalizacyjną (na działce był tylko wychodek), odnowić tynki i pomalować ściany. Do zrobienia było dosłownie wszystko .Poddasze musiało jeszcze trochę poczekać na swoją kolej z adaptacją na mieszkanie.  Basia i Zbyszek widzieli w nim olbrzymi potencjał, a było zupełnie niewykorzystane.

Zdj. Chata od strony wsi Grochowo.

Zdj. Chata od strony jeziora.

Przed pierwszym sezonem, odnowienia (a właściwie wybudowania od podstaw w tym samym miejscu) wymagał też zapadający się pomost, aby Goście mieli możliwość korzystania z bogactwa oferowanego przez grochowskie łowisko.  Towarzyszące od początku ukierunkowanie agroturystyki na wypoczynek rodzin z dziećmi wymagało również stworzenia chociaż skromnego placu zabaw oraz miejsca na ognisko.

Zdj. Pomost przed remontem.

Zdj. Przygotowanie zaplecza wypoczynkowego dla Gości.

Rok 1999 „Pierwsi goście”

Co zrobić, jak przyciągnąć Gości? Koniec lat 90-tych, inna technologia i kanały sprzedaży. Internet w naszym kraju jeszcze raczkujący i praktycznie niedostępny dla szerszej rzeszy społeczeństwa. I tu przydało się doświadczenie zawodowe założycieli w obsłudze ruchu turystycznego oraz intuicja i kontakty Zbyszka. Był rok 1999, gorączkowe przygotowania parteru aby zdążyć przed sezonem. Jednak to nie wszystko, trzeba było też znaleźć turystów, którzy chcieliby skorzystać z naszych usług. Praktycznie rzutem na taśmę bo 30 kwietnia została podpisana pierwsza umowa z  Biurem Podróży „LA-MARK” z Siemianowic Śląskich, które zaczęło prowadzić „rekrutację”naszych letników. Współpraca jaka wywiązała się między nami trwała jeszcze przez kilka następnych lat. I udało się! Pierwszy sezon całkowicie wypełniony Gośćmi, w turnusach od 12 czerwca do 28 sierpnia. Funkcjonował tylko parter, ale był to dobry prognostyk na najbliższe lata.

Zdj. Pierwsza strona pierwszej ulotki promocyjnej

Zdj. Druga strona pierwszej ulotki promocyjnej

Zdj. Dom Rybaka przygotowany do pierwszego sezonu.

Zdj. Widok na agroturystykę od strony drogi.

Zdj. widok od strony schodów na poddasze (dzisiejszy Domek Trapera).

Zdj. Pomost

Z dużym sentymentem wspominamy wystrój tamtej chaty, który został zrealizowany według wizji Basi i utrzymany w tonacji z dawnych lat. Tak też chyba było najprościej ponieważ pamiętajmy, że były to lata 90-te. Biznes dopiero miał wystartować, a różne „starocie” były jeszcze stosunkowo łatwo dostępne. W efekcie, duże poczucie estetyki Basi i obrotność Zbyszka pozwoliły na przygotowanie chaty, która łączyła klimat z dawnych lat z funkcjonalnością. Mieszkanie posiadało dwie gustownie urządzone sypialnie, salon z kominkiem, łazienkę, sień i kuchnię z platą opalaną drewnem. Aromat i smak pieczonego w niej chleba przewija się we wspomnieniach siedliska z tamtych lat.

Zdj. Większa sypialnia, od strony drogi.

Zdj. Mniejsza sypialnia, od strony jeziora

Zdj. Kuchnia

Zdj.  Plata kuchenna

Zdj. Salon.

Zdj. Kominek w salonie

Zdj. Sień.

W Grochowie spędzaliśmy niemal każdą wolną chwilę, chociaż w sezonie wakacyjnym dawaliśmy Gościom więcej przestrzeni skupiając się na pływaniu. Basia i Zbyszek nie odpuszczali, szli za ciosem. Mieliśmy przyjemność poznać wielu sympatycznych Ślązaków z racji prowadzonej w tym regionie sprzedaży. Kociołki dymiły na okrągło. W gospodarstwie pojawiły się też pierwsze zwierzątka. Nową lokatorką była wdzięczna biała koza, którą nazwaliśmy „Nyna” oraz dwójka jej uroczych koźląt. Zwierzęta przyjechały do nas z bydgoskiego zoo i  świetnie zadomowiły się w naszym siedlisku, o czym często z nostalgią  wspomina Zbyszek. Wizyty w Grochowie bardzo podobały się naszym Gościom, jednak wskazywali oni też na elementy infrastruktury, które mogłyby uatrakcyjnić jeszcze bardziej pobyt w naszym wiejskim azylu. Jak wspomina Basia, gdy żegnała się z Gośćmi, w pewnym momencie jeden z nich wskazał palcem do tyłu i powiedział „A tu będzie basen...”. Słowa te okazały się prorocze.

Byliśmy też po pierwszym sezonie kajakowym, zorganizowaliśmy m. in. spływ pod nazwą „Rodzinna Drawa'99”, który również okazał się wielkim sukcesem. W tamtym okresie byliśmy jednym z nielicznych podmiotów prywatnych, które podejmowały się organizacji tego typu imprez oraz posiadało stosowne zezwolenie marszałkowskie na taką działalność. Było to obwarowane wieloma kryteriami jakie należało spełnić. Niezależnie od tego wypożyczaliśmy kajaki również indywidualnie i jeździliśmy z nimi po całym Pomorzu. Z racji tego, że Zbyszek pracował jeszcze w „Szlaku Brdy”, z przyczyn oczywistych omijaliśmy nieco tę rzekę.

Zdj. Pierwsze kózki - Nyna i Klara.

Zdj. Podczas pierwszych spływów

Zdj. Wczasowicze w Grochowie, a my na wodzie.

Zdj. Powroty ze spływów i kolejne kilometry w rękach

Rok 2000 „Rozbudowa Domu Rybaka i infrastruktury”

Basia i Zbyszek wiedzieli, że trzeba było iść za ciosem. Przecież góra Domu Rybaka mogła być wykorzystana. Dlatego zdecydowali się na adaptację tej części budynku na kolejne mieszkanie, tak żeby Goście mogli pojawić się już w zbliżającym sezonie. Praktycznie od podstaw został urządzony nowy apartament. Co ciekawe, wówczas sypialnia, kuchnia i część wypoczynkowa stanowiły jedną kubaturę, powstała też łazienka.  Wcześniej wybudowane zostały również drewniane schody wraz z tarasem, który do dziś stanowi najlepszy punkt widokowy na działce. Udało się! Liczba miejsc noclegowych oferowana turystom zwiększyła się.

Lato 2000 roku było dla nas niezwykle pracowite. Dom Rybaka wszedł już na pełne obroty. W tamtych latach występował w ofercie pod nazwą „Chata na wsi”. Kolejni Goście wyjeżdżali i przyjeżdżali. Mogli poznać nasze siedlisko też z innej, ale bardzo przyjemnej perspektywy. Mowa oczywiście o basenie, który powstał dokładnie w miejscu wskazanym przez naszego wspomnianego wcześniej Gościa.  Okazał się on prawdziwym hitem tamtych lat. Chyba jako jedyni w naszym regionie w tej kategorii obiektów mogliśmy poszczycić się takim wyposażeniem. Zresztą po dziś dzień jest to element infrastruktury, z którego Goście korzystają najliczniej. Prawda jest taka, że od początku nasi Goście mieli duży wpływ na kształtowanie siedliska i na poważnie podążaliśmy za ich sugestiami, które często okazywały się bardzo trafne.

Zdj. Widok z poddasza w kierunku północnym.

Zdj. Podłoga na poddaszu.

Zdj. Nowe wyposażenie siedliska.

Zdj. Przygotowywana nowa przestrzeń dla Gości.

Zdj. Kolejne zmiany Gości

Nam osobiście lato dosłownie upłynęło na wędrówkach po szlakach kajakowych, gdzie organizowaliśmy wielodniowe spływy kajakowe z pełną obsługą logistyczną. Zapewnialiśmy opiekę na wodzie wykwalifikowanej kadry. Wszak rodzina Galińskich to przodownicy i instruktorzy kajakarstwa oraz ratownicy.  Jeździła z nami wielofunkcyjna przyczepa, którą transportowaliśmy kajaki, bagaże oraz jadaliśmy pod jej rozkładanym dachem posiłki, które dowoziliśmy spływowiczom z pobliskich restauracji. W tym roku pojawiliśmy się m. in. na Brdzie, Drawie, Gwdzie, Piławie, Rurzycy, znowu na Drawie, Rospudzie, Czarnej Hańczy, Kanale Augustowskim, Nettcie, Bliźnie. Innymi słowy całe lato w kajaku i poszerzone horyzonty. Interes kajakowy kwitł coraz bardziej i niezbędna okazała się jakaś baza również i dla nas.

Zdj. Na Mazurskich szlakach.

Zdj. Ford Sierra 2,0 CLX, 1990r., 4X4, pierwszy samochód na służbie w Activitasie.

Zdj. Mobilna wiata, transport kajaków i bagaży, stołówka.

Zdj. W Drawieńskim Parku Narodowym.

Rok 2001 „Budowa Domku Trapera”

Dom Rybaka w ubiegłym sezonie pracował na siebie i coraz śmielej myśleliśmy o kolejnym kroku do zwiększenia ilości miejsc noclegowych. Dlatego też w głowach Basi i Zbyszka rodziła się myśl o rozbiórce komórki i postawieniu na jej fundamentach dzisiejszego Domku Trapera, którego bryła do dziś pozostała niezmieniona. Jest to zresztą bardzo charakterystyczny punkt naszego siedliska i nieprzerwanie cieszący się dużym zainteresowaniem z uwagi na jego szczególny charakter.   No i tym razem Basia i Zbyszek nie próżnowali i podążali za marzeniami. Powstawał jedyny w swoim rodzaju drewniany domek. Wykonaniem zajęli się lokalni cieśle. Praktycznie jedynymi narzędziami jakich używali były: piła motorowa i młotek. Czuć było powiew świeżości. Mieliśmy już Dom Rybaka, basen, Domek Trapera, kolejne spływy grupowe i indywidualne. Biuro podróży „LA-MARK” zapewniało nam letników. Pływaliśmy po rzekach zdobywając cenne doświadczenie oraz turystyczne odznaki kajakowe. W tym roku Zbyszek ostatecznie pożegnał się ze „Szlakiem Brdy”  i rozpoczął swoją działalność rolniczą w Grochowie, która we współpracy z Activitasem tworzyła zgrany duet.  Potrzeby noclegowe wciąż były spore i prawdę mówiąc brakowało miejsca dla nas samych. Domek Trapera oczywiście poszedł do sprzedaży bo potrzeby rozwojowe były olbrzymie. Do teraz wspominamy czasy, kiedy nasi Goście spali w domkach, a my sami niejednokrotnie korzystając z dobrodziejstw starej stodoły ułożeni na deskach. Za kuchnię robił nam niewyremontowany chlew. Cóż powiedzieć, łatwo nie było.  Czasami między kolejnymi spływami, zjeżdżaliśmy do siedliska przygotować się na nową wędrówkę i noc spędzaliśmy w busie przed domem. Trzeba pamiętać, że wówczas teren gospodarstwa wówczas nie był tak duży jak teraz. Wyraźnie było widać, że brakuje miejsca dla rozwijającego się dynamicznie organizatora spływów kajakowych na Brdzie i rzekach Pomorza i jego zaplecza logistycznego. Po nocy spędzonej w legendarnym już busie Mitsubishi L300, dla odświeżenia i nieco na dziko zażywaliśmy kąpieli w wypływającej z jeziora rzeczce. Raciąska Struga posiada bezpośrednie połączenie z rzeką Brdą, do której wpływa w Nadolnej Karczmie przy polu namiotowym. Polecamy spływać kajakami jednoosobowymi  na wiosnę, gdy koryto rzeki jest w pełni drożne, a stan wody wysoki.

Zdj. Nowo wybudowany Domek Trapera.

Zdj. Domek Trapera, widziany spod lipy.

2002-2003 „Adaptacja Domku w Sadzie i powiększenie siedliska”

Pod co najmniej dwoma względami rok ten był dla nas przełomowy i bardzo istotny. Właśnie w tym roku z niegdysiejszego chlewa i stodoły powstał nowy dwukondygnacyjny domek z przeznaczeniem na mieszkanie. Dla nas przez wiele lat funkcjonował pod pieszczotliwą nazwą Obórka, jednak ślady dawnego przeznaczenia budynku widoczne były jedynie w konstrukcji i jego bryle.  Tym razem miał on służyć nam jako mieszkanie, biuro i centrum dowodzenia. Już chyba wtedy Activitas był najbardziej znaną wypożyczalnią kajakową na Brdzie, a zarazem organizatorem spływów na całym Pomorzu. Jednak nie ograniczaliśmy się w żaden sposób. Najdalej ze swoimi kajakami wylądowaliśmy na Podhalu. Byliśmy na tyle konkurencyjni, że naszemu stałemu klientowi opłacało się wynająć kajaki od nas i transportować je w góry z Borów Tucholskich! Dla nas to też było duże wyzwanie, ale również dodatkowe doświadczenie i frajda.

Świadectwem tego była też nagroda prezesa Polskiej Organizacji Turystycznej jaką Activitas otrzymał w Warszawie, za zajęcie III miejsca w konkursie „Na najlepszą ofertę turystyki aktywnej w kraju” w ramach VII targów Turystyki i Wypoczynku „LATO 2002”. Ciężka praca przynosiła efekty.

Drugi przełom nastąpił po sezonie, późną jesienią 2002r. Braki terenu pod działalność były wyraźnie widocznie. Wiedzieliśmy, że trzeba iść na przód, ponieważ został wywołany efekt kuli śnieżnej i firma rozrastała się. Przybyło domków, ale również sprzętu, którego stawaliśmy się też producentem na własne potrzeby. Wprowadzaliśmy nowy typ smuklejszych kajaków laminowanych w charakterystycznej żółtej barwie i brakowało też przestrzeni magazynowej. Z pomocą przyszli nam sąsiedzi. Dzięki uprzejmości Państwa Stosik, udało  się nam kupić stosunkowo spory kawałek pola oddzielający nasze siedlisko od Raciąskiej Strugi. To właśnie tu miało powstać zaplecze sprzętowe, a jak się później okazało nasz dzisiejszy dom, biuro, pracownia psychologiczna i pasieka…

Horyzont znowu nam się wydłużył i poszerzył. Siedlisko pod względem granic nabrało dzisiejszego kształtu. Trzeba było ogrodzić nowy teren oraz ponownie zadbać o zieleń. Powstały stojaki na kajaki, których było już wtedy naprawdę sporo. W agroturystyce powstały dwa drewniane budynki gospodarcze z przeznaczeniem na hangary. Również nasze kózki zdobyły dodatkową przestrzeń. Pojawiały się nowe plany na przyszłość.

 

Zdj. Wyremontowana stodoła i kolejny wyjazd na spływ.

Fot. Widać, że brakowało miejsca, dzisiejszy sad i plac zabaw

Zdj. Krzyż, ponownie zwijamy się z Drawy

Zdj. Legendarny bus Mitsubishi L300, z zestawem produkowanych przez nas kajaków.

Zdj. Kajaki Activitasu na Dunajcu.

Zdj. Dunajec i Trzy Korony.

Zdj. III miejsce w konkursie na najlepszą ofertę turystyki aktywnej w kraju.

Rok 2004-2010

W tym czasie udało się pozyskać kolejne dotacje, które były przeznaczone m. in. na dodatkowy sprzęt w tym kajaki, samochód, przyczepkę, ale również na zatrudnienie czy utrzymanie stanowiska pracy. W 2004 roku Zbyszek otworzył działalność pn.: „Usługi Turystyczne Zbigniew Galiński, którą kontynuuje po dziś dzień. Była to oczywiście wypadkowa do tego co miało wydarzyć się później. Otóż w 2005 roku podpisał umowę i przy wsparciu Basi, podjął się prowadzenia dużego obiektu na szlaku kajakowym rzeki Wdy- Stanicy Wodnej PTTK Wdzydze Kiszewskie nad tzw. „Kaszubskim Morzem”: https://www.wdzydze-stanica.pl/.  Ich dynamiczna działalność nie pozostała niezauważona i już w 2007r. otrzymał propozycję poprowadzenia drugiej stanicy, ale tym razem na szlaku kajakowym rzeki Brdy. I tak oto do agroturystyki w Grochowie i wdzydzkiej przystani, dołączyła Stanica Wodna PTTK Swornegacie nad jego jeziorem Witoczno:  https://www.swornegacie-pttk.pl/. Ułatwiło to logistykę i ugruntowało naszą pozycję na rynku. Spływy kajakowe na Brdzie i Wdzie weszły w nową fazę i do dziś turyści chętnie korzystają z naszych wypożyczalni kajaków.

No, ale co dalej z Grochowem? Można powiedzieć, że opieka nad siedliskiem odbywała się rotacyjnie. W różnych latach, agroturystyką opiekowali się wyznaczeni opiekunowie. Byli to głównie członkowie naszej rodziny, ale nie tylko. Inwestycje nieco wyhamowały i ograniczaliśmy się jedynie do mniejszych lub nieco większych remontów.  Działalność Usług Turystycznych i Activitasu mocno się rozwinęła, a środek ciężkości wyraźnie przesunął się do Wdzydz Kiszewskich. Agroturystyce  zaczynało już brakować zastrzyku energii. Działalność odbywała się sezonowo i  kiedy na dobre się rozkręcała, trzeba było już zamykać gospodarstwo na zimę.

Rok 2011 „Nowy początek”

Rozwiązanie nasunęło się samo w sposób naturalny. Pojawiła się nowa myśl, a może czas na kolejne zmiany? Przecież Wojtek, jak się później okazało przyszły gospodarz, czuł silną więź z tym miejscem i podobnie jak założyciele, widział się w roli przyszłego gospodarza.  Przecież poświęcił wiele swoich sił, znał Grochowo i czuł się w nim wyśmienicie, a praca zawodowa nie stanowiła jakiejkolwiek przeszkody. Miał też poniekąd kwalifikacje do prowadzenia tego typu działalności bo przecież studiował w Wyższej Szkole Gospodarki na kierunku „Zarządzanie Turystyką i hotelarstwo” oraz „Turystyka i Rekreacja”, kończył technikum gastronomiczne. Miał też na swoim koncie uprawnienia Instruktora Turystyki Kajakowej i sędziego Polskiego Związku Kajakowego, Instruktora Rekreacji Ruchowej o specjalności kajakarstwo i narciarstwo, ratownika WOPR, ratownika kwalifikowanej pierwszej pomocy, pilota wycieczek i opiekuna kolonijnego. W latach studiów prowadził też sekcję turystyki kwalifikowanej w uczelnianym AZS i otrzymywał stypendium.  Ponadto działał społecznie w sferze turystyki prowadząc Referat Weryfikacyjny i przyznając Odznaki Turystyki Kajakowej, którą to działalność  kontynuuje do dziś w Siedlisku Grochowo. Jednak co najważniejsze, możliwość życia i bliskiego obcowania z otaczającą przyrodą jawiła mu się jako olbrzymi dar. Dlatego też w kwietniu 2011r. nowy już właściciel siedliska stał się jednocześnie jego stały mieszkańcem.

Lata 2011 – 2022 „Wspomnienia gospodarza”

Na wstępie chciałem podkreślić, że możliwość mieszkania w Grochowie, obcowania z tutejszą przyrodą  i prowadzenia Siedliska Grochowo jest dla mnie dużym darem oraz niezmierną przyjemnością ponieważ uwielbiam ten styl życia. Początki wspominam jako dość trudne z uwagi na ogrom prac jakie należało wykonać. Od początku kierowałem się pewną wizją rozwoju i zdawałem sobie sprawę, że konieczne jest utrzymanie właściwego standardu, co było dla mnie priorytetem. Niestety przez kilka wcześniejszych lat narobiło się trochę zaległości i trzeba było też już myśleć o modernizacji. Niektóre rozwiązania okazywały się niewystarczające i przestarzałe, a oczekiwania wypoczywających zasadnie zwiększały się. Dlatego po pierwszym sezonie przystąpiłem do modernizacji parteru Domu Rybaka. Do ważniejszych prac jakie zostały wykonane zaliczam wymianę stolarki okiennej i  wybudowanie nowego centralnego kominka z rozprowadzeniem ciepła na pokoje. Był on w zupełności wystarczający do przezimowania bez innych źródeł ciepła. Również poszczególne pomieszczenia częściowo zmieniły swoje przeznaczenie. No, ale nie ma się co dziwić, wszak teraz ta część chaty miała być moim domem. Pierwsze lata, a szczególnie pierwsza zima była też trudna pod innym względem. Dojazd do siedliska przysparzał wielu problemów. Droga jak wiadomo, kiedyś była gruntowa i głównie wykorzystywana rolniczo (poza oczywiście okresem latnim). W okresie jesienno – zimowym po kilkukrotnym przejechaniu przez traktory wiozące wywar z działającej wtedy jeszcze gorzelni w Gockowicach, droga niewiele różniła się od sąsiadujących pobliskich pól. Po przymrozkach, zawieszenie w samochodzie nie wytrzymywało i musiałem poddać się z dojeżdżaniem do domu. Dzisiaj nieco sentymentalnie wspominam ten okres, jednak wtedy była to spora udręka. Pamiętam pierwszą kolędę i proboszcza, który dzięki uprzejmości sąsiada, dojechał na przyczepie do przewozu świń ciągniętej po błocie za traktorem. Dla świeżo upieczonego mieszkańca wsi, była to dla mnie niezła „egzotyka”, ale jest co wspominać. Dzisiaj nie ma już tego problemu bo Gmina Kęsowo stanęła na wysokości zadania i zadbała również o mieszkańców Grochowa, czyli swojego najmniejszego sołectwa.

Zdj. Ostatnie 500 m  do agroturystyki.

Pomysłów było dużo, często też nazbyt optymistycznie zakładałem, że mogą być zrealizowane. No cóż, pewnie wynikało to poniekąd z mojego wieku bo gdy zamieszkałem w Grochowie miałem 28 lat, chociaż czułem się na siłach poprowadzić agroturystykę. Byłem trochę w gorącej wodzie kąpany i wszystko chciałem na już, a cele wydawały się odległe. No, ale życie pokazało, że cierpliwość jest kluczem do sukcesu i z wiekiem trochę dopracowałem tę sferę 😉 Jedynym wyjściem było działać po kolei i systemowo. No i zaczęło przynosić to rezultaty. Nazwa agroturystyki zmieniła się na Agroturystyka Cztery Pory Roku bo w założeniu miała funkcjonować przez cały rok. No, ale z tym było różnie bo od późnej jesieni do wczesnej wiosny działo się wyraźnie mniej. Jednak obecność na miejscu umożliwiała wykonywanie wielu prac, żeby uatrakcyjnić obiekt z jednoczesnym przyjmowaniem Gości również poza sezonem. Dlatego czas ten pod żadnym względem nie był zmarnowany. Zresztą można było też korzystać z uroków życia na wsi, iść na ryby, popływać kajakiem po jeziorze lub pomachać siekierą.

Nie było takiego roku, w którym nie przeznaczałbym środków na remonty lub rozbudowy siedliska. W kolejnych latach, na poddaszu zostały wydzielone dwie sypialnie niezależnie od reszty, Dom Rybaka zyskał nowy centralny piec, Domek Trapera otrzymał nową łazienkę piecyk, Domek w Sadzie został wyremontowany i doczekał się wymiany stolarki okiennej. Trzeba było wymienić stare sprzęty na nowe. Wszystkie domki zyskały nową zabudowę kuchenną. Powstała też przydomowa oczyszczalnia ścieków. Zwiększyła się liczba miejsc noclegowych do 19, chociaż wtajemniczeni wiedzą, że 30 też się zmieści 😉 Z infrastruktury doszedł nam odnowiony plac zabaw, boisko do siatkówki, plażowej, wiata ogniskowo – biesiadna. Trzeba było też ponownie wyremontować pomost, zakupione zostały rowery oraz łodzie wiosłowe. Realizowanych przedsięwzięć małych i dużych było więcej i z pewnością to nie koniec. Niemniej zawsze stawiałem na zrównoważony rozwój i starałem się aby wszystkie działania, dobrze wkomponowywały się w teren siedliska i  współgrały z otaczającą przyrodą. Zawsze zależało mi na sielskim charakterze siedliska, a nie na „masówce”.

Zdj. Budowa domu dla dwóch owczarków niemieckich, które zamieszkały w siedlisku.

Zdj. Prace remontowo – budowlane po pierwszym sezonie.

Zdj. Remont Domu Rybaka

Zdj.  tej strony domu nie było wcześniej okien.

Zdj. Samo się nie zrobi.

Zdj. Jak każdego roku, trzeba zająć się sadem.

Zdj. Remont Domku Trapera i przebudowa łazienki.

Zdj. Budowa wiaty ogniskowej

Zdj. Budowa przydomowej oczyszczalni ścieków.

Zdj. Budowa pierwszego w gminie boiska do siatkówki plażowej.

Zdj. Zmodernizowany plac zabaw

Prowadzenie agroturystyki było bardzo ciekawym doświadczeniem. Siedlisko wzbogaciło się o dwie niesforne kozy, które również stanowiły ciekawą atrakcję dla dzieci. Pracy nie brakowało, ale za to jej efekty dostarczały wielu radosnych chwil. Bardo miłym akcentem było w 2014r. uczestnictwo w konkursie AGRO-wczasy na najlepsze gospodarstwo agroturystyczne w województwie kujawsko – pomorskim. Sam fakt zakwalifikowania się do finału spośród kilkudziesięciu obiektów było dużym sukcesem, ale zdobycie II miejsca to była już prawdziwa rewelacja. Była nawet też nagroda finansowa, która oczywiście rozpłynęła się po  siedlisku 🙂 Później skupiałem się już tylko na pracy zawodowej i rozwijaniu siedliska. Przyjemności na chwilę trzeba było odstawić na inny tor.

Zdj. Kozie lokatorki agroturystyki.

Zdj. Nauka dojenia.

Zdj. II miejsce w konkursie Agro-wczasy.

Rok 2016 był dla mnie szczególny bo to wtedy właśnie los złączył moją drogę z drogą Oli- obecną gospodynią, która w 2017 roku stała się pełnoprawną mieszkanką Grochowa. Na uwagę zasługuje fakt, że porzuciła ona wielkomiejskie życie i dobrą perspektywiczną posadę w urzędzie marszałkowskim oraz zdecydowała się na życie na wsi i to jeszcze przy moim boku 😉 Skończyły się nam cotygodniowe kursy pomiędzy Bydgoszczą i Toruniem, a Grochowem i rozpoczął nowy rozdział w historii siedliska. Olka jako psycholog z dużym doświadczeniem zawodowym znalazła pracę w Domu Pomocy Społecznej w Chojnicach i została wybrana spośród wielu kandydatów. Dziewczyna trochę ryzykowała przeprowadzką, ale łączyły nas te same wartości i spojrzenie na świat i to wystarczyło żebyśmy mogli stworzyć rodzinę. W roku 2019 los obdarzył nas wyjątkowym prezentem ponieważ na świat przyszła nasza kochana córeczka Lena i życie nabrało nowych barw. Jednak żeby nie było zbyt kolorowo, jak to w wielu rodzinach bywa, przyplątała się do nas choroba. Nie jest tajemnicą, że u Olki stwierdzono czerniaka złośliwego skóry w zaawansowanym stadium i po dwukrotnym usunięciu ze skóry pojawił się ponownie. W 2022r. Ola przeszła operację wycięcia przerzutu czerniaka z płuc, a teraz poddawana jest leczeniu i diagnostyce. Do lipca 2023r. zaplanowane jest jej leczenie immunoterapią. Olka pełna determinacji dzielnie przeciwstawiła się chorobie i trudno oprzeć się wrażeniu, że jakaś moc sprawcza trzyma rękę na straży.

Obecność Oli jest nieoceniona ponieważ to właśnie ona wybija mi głupie pomysły z głowy i sprowadza na ziemię jak zbytnio popłynę z wizjami 😉 Jestem wdzięczny bo okazuje mi wsparcie rodzinne, ale często bywa też nieoceniona przy samym prowadzeniu siedliska.

W 2017 roku połączyła nas też inna wspólna ważna wizja, a mianowicie budowa domu. Jako miejsce na nasze gniazdko obraliśmy końcowy fragment działki pomiędzy zabudowaniami siedliska a Raciąską Strugą. Nasza wizja obejmowała budowę domu, którego część moglibyśmy przeznaczyć na gabinet psychologiczny oraz recepcję. No i zadziało się w 2019r. Pracy ponownie było co nie miara, ale szczęśliwie zakończyliśmy zmagania do końca 2022r. 🙂 Równolegle prowadziliśmy też inne prace.

Aha, no i jeszcze ważne dla mnie lata 2021 - 2022  z innej perspektywy, ponieważ otwierające nowy rozdział w historii siedliska. Zapisałem się i ukończyłem w Tucholi kwalifikacyjny kurs w zawodzie rolnik pszczelarz i założyłem pasiekę, którą pragnę dalej rozwijać. Ostrzegam wszystkich przed pójściem tą samą drogą bo temat strasznie wciąga i może nieodwracalnie zmienić wasze życie 😉 .

Zdj. Jakie zainteresowania, takie randki.

Zdj. Wymiana ogrodzenia.

Zdj. Rozpoczęcie długo wyczekiwanej budowy nowego gniazdka.

 

Zdj. Zalety mieszkania w Grochowie, codzienny spacer.

Zdj. Modernizacja kotłowni w Domu Rybaka.

 

Zdj. Odwodnienie i modernizacja boiska do siatkówki plażowej z wymianą piachu.

Zdj. Modernizacja placu zabaw zgodnie ze standardami bezpieczeństwa.

Zdj. wykonanie podbudowy parkingu.

 

Zdj. Przygotowania do pierwszego sezonu pszczelarskiego.

 

Zdj. Marzenie o własnej pasiece spełnione.

 

Zima 2023 „Plany na przyszłość”

Kochani! W związku z wielotorowym rozwojem agroturystyki, postanowiliśmy dokonać pewnych zmian. I tak oto „Agroturystyka Cztery Pory Roku” zmienia swoją nazwę na „Siedlisko Grochowo”. Uważamy, że lepiej oddaje charakter tego miejsca i jest bardziej uniwersalna dla podejmowanych przez nas aktywności. Nieznacznej zmianie uległo też dotychczasowe logo, ale z pewnością nie zmieni się to, że funkcjonujemy przez cały rok. Działalność siedliska zamierzamy oprzeć na czterech filarach. Będą to noclegi, spływy kajakowe na Brdzie i innych rzekach, pasieka i pracownia psychologiczna. Wiąże się to z naszymi zainteresowaniami jak i doświadczeniem zawodowym, które chcielibyśmy w pełni wykorzystać.

I tak oto (oczywiście jak zdrowie pozwoli), chcielibyśmy otworzyć latem pracownię psychologiczną na fragmencie działki, którą zagospodarowaliśmy „pod siebie”.

W związku z naszą przeprowadzką, od czerwca chcemy wzbogacić ofertę noclegową o parter Domu Rybaka, który wcześniej zamieszkiwaliśmy. Czeka nas jeszcze tylko wcześniej drobny remont, który już rozpoczęliśmy. W sezonie recepcja będzie funkcjonowała już w pełni w nowym budynku.

No i oczywiście dalszy rozwój pasieki o nowe rodziny pszczele, tak żeby zaspokoić potrzeby miodowe i inne, własne oraz naszych Gości.

Ku naszemu zdziwieniu, chyba wraz z wiekiem rozwijają się u nas zapędy artystyczne i rzemieślnicze. Dlatego (jeszcze nieśmiało) będziemy próbujemy stworzyć coś na kształt manufaktury.

W związku z posiadanymi uprawnieniami do weryfikacji i przyznawania Turystycznych Odznak Kajakowych Polskiego Towarzystwa Turystyczno Krajoznawczego i Polskiego Związku Kajakowego, chcemy w dalszym ciągu rozwijać działalność społeczną w tym zakresie i propagować tę formę wypoczynku.

Jest też kilka innych planów, o których nie będziemy wspominać. Po prostu będzie niespodzianka jeśli udam nam się je zrealizować 🙂 Naszym celem jest też zachowanie sielskiego charakteru naszego siedliska i zrównoważony rozwój.

menu-circlecross-circle linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram